Andrzej Bała
- Urodzony w 1932 roku w Myślenicach
- Studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Katowicach
- Na Wydziale Matematyczno – Fizyczno – Chemicznym
- Od 1958 roku nauczyciel fizyki i astronomii w Liceum Ogólnokształcącym w Myślenicach.
- Od 1996 roku na emeryturze.
Wystawy indywidualne
- 1993 - Miejski Dom Kultury w Myślenicach
- 1995 - Galeria Sztuki Współczesnej w Myślenicach
- 1996 - Galeria Szyuki Współczesnej w Myślenicach
- 1999 - Galeria Sztuki Współczesnej w Myślenicach
- 2008 - Muzeum Regionalne w Myślenicach.
Wystawy zbiorowe
- 1993 - Miejski Dom Kultury Nowy Targ
- 1996 - Miejski Dom Kultury Myślenice
- Od 2001 roku udział w „AUKCJA DZIEŁ SZTUK NA RZECZ CHORYCH NA BIAŁACZKĘ „w Krakowie.
< do roku 2012 12 aukcji>
Prace w kolekcjach prywatnych w Polsce.Austrii, Niemczech, USA!
Sztuka przyjazna
Czy w sile wieku można
nagle zacząć intensywnie malować,nie zmieniając stylu życia?
Podobno za wszystko trzeba płacić.Czy artysta
musi eięc złożyć na tak zwanym ołtarzu sztuki całe dotychczas układane życie i
poświęcić dobre imię męża i ojca,jakto było w przypadku Gauguina czy wielu
innych panów o romantycznej duszy,o których milczy historia sztuki?
Widocznie niekoniecznie.Świadczy o tym przypadek Andrzeja Bały.Od dziecka chciał być artystą,ale okoliczności dziejowe nie sprzyjały.Został fizykiem.Po studiach w katowickiej WSP poświęcił się pracy pedagogicznej.
Nikt nie przypuszczał,że w duszy szanowanego pana profesora od fizyki w liceum w Myślenicach tli się sztuka.Konkretny,wymagający dżentelmen nie dawał tego po sobie poznać.Lecz nagle w pewnym momencie musiała dojść doń z całą wyrazistością świadomość grzechu jakim byłoby zakopywanie talentów! Podsycił więc płomień sztuki. Buchnął ogień- ale nie po to,żeby spalić artystę lub mosty łączace go z najbliższymi.
Andrzej Bała silny mężczyzna, postawił sobie trudne zadanie,będzie uprawiał sztukę,ale pozwoli sobie na to, co dla wielu było i oddechem po skupieniu podczas wysiłku kreowania twórczego świata,i zarzuceniem kolejnej sieci na wizję,i jednocześnie totalną degrengoladą, co sprawiało, że twórca taki jak Modigliani, chłopiec z dobrego domu, uczynił z siebie demona użycia. Fatalnie skończył...jako człówiek.
Różnica polega na tym, że Modigliani że Gauguin,to byli twórcy, którzy przecierali szlaki. Przeciwstawiali się przyjętym sposobom tworzenia dzieła plastycznego, każdy nowy dzień był dla nich wyzwaniem do walki o nową oryginalną sztukę...i o przetrwanie.
Nasz artysta nie ma ani takich ambicji, ani problemów. ani wojowniczego ducha. Po prostu- po kilkudziesięciu latach pożytecznej pracy z młodziezą wypełnionych marzeniami o malarstwie, wreszcie nadeszło spełnienie. Istotne dopełnienie, przydanie blasku własnemu życiu. Andrzej Bała jest szczęśliwy, że udało mu się stworzyć świat pięknych wizji.
Panie i panny, uchwycone w chwilach zadumy, w momencie darowanym, wydartym monotonii codziennych czynności, albo po prostu odświętne trzymające fason, w kapeluszach, zdają się być centymetr po centymetrze odtworzone na podstawie wizji, jaką profesor nosił gdzieś między głową a sercem. Od dawna-bo modelki są takie trochę z wczesnych lat sześdziesiątych.
Tak czy inaczej,twarze kobiet z obrazów Andrzeja Bały rozmarzone, opiekuńcze zarazem Iisłodkie, zawsze można rozpoznać w tłumie innych obrazów, podobnie jak twarze kobiet I dzieci pędzla chluby Ecole de Paris, Rajmunda Kanelby
Inspiracje? Ach Andrzej Bała na pewno, jak każy student malarstwa, jak każdy dojrzały artysta, jak każdy miłośnik=podpatrywał, jeżdził po muzeach, otaczał się reprodukcjami. Do grona nie bez kozery wymienionych przeze mnie artystów można dołączyć Jerzego Nowosielskiego, Kazimierza Mikulskiego, Andrzeja Wróblewskiego<głównie od”ukrzesłowień”> zeby dopełnić miarkę fascynacji malarza.
Widocznie niekoniecznie.Świadczy o tym przypadek Andrzeja Bały.Od dziecka chciał być artystą,ale okoliczności dziejowe nie sprzyjały.Został fizykiem.Po studiach w katowickiej WSP poświęcił się pracy pedagogicznej.
Nikt nie przypuszczał,że w duszy szanowanego pana profesora od fizyki w liceum w Myślenicach tli się sztuka.Konkretny,wymagający dżentelmen nie dawał tego po sobie poznać.Lecz nagle w pewnym momencie musiała dojść doń z całą wyrazistością świadomość grzechu jakim byłoby zakopywanie talentów! Podsycił więc płomień sztuki. Buchnął ogień- ale nie po to,żeby spalić artystę lub mosty łączace go z najbliższymi.
Andrzej Bała silny mężczyzna, postawił sobie trudne zadanie,będzie uprawiał sztukę,ale pozwoli sobie na to, co dla wielu było i oddechem po skupieniu podczas wysiłku kreowania twórczego świata,i zarzuceniem kolejnej sieci na wizję,i jednocześnie totalną degrengoladą, co sprawiało, że twórca taki jak Modigliani, chłopiec z dobrego domu, uczynił z siebie demona użycia. Fatalnie skończył...jako człówiek.
Różnica polega na tym, że Modigliani że Gauguin,to byli twórcy, którzy przecierali szlaki. Przeciwstawiali się przyjętym sposobom tworzenia dzieła plastycznego, każdy nowy dzień był dla nich wyzwaniem do walki o nową oryginalną sztukę...i o przetrwanie.
Nasz artysta nie ma ani takich ambicji, ani problemów. ani wojowniczego ducha. Po prostu- po kilkudziesięciu latach pożytecznej pracy z młodziezą wypełnionych marzeniami o malarstwie, wreszcie nadeszło spełnienie. Istotne dopełnienie, przydanie blasku własnemu życiu. Andrzej Bała jest szczęśliwy, że udało mu się stworzyć świat pięknych wizji.
Panie i panny, uchwycone w chwilach zadumy, w momencie darowanym, wydartym monotonii codziennych czynności, albo po prostu odświętne trzymające fason, w kapeluszach, zdają się być centymetr po centymetrze odtworzone na podstawie wizji, jaką profesor nosił gdzieś między głową a sercem. Od dawna-bo modelki są takie trochę z wczesnych lat sześdziesiątych.
Tak czy inaczej,twarze kobiet z obrazów Andrzeja Bały rozmarzone, opiekuńcze zarazem Iisłodkie, zawsze można rozpoznać w tłumie innych obrazów, podobnie jak twarze kobiet I dzieci pędzla chluby Ecole de Paris, Rajmunda Kanelby
Inspiracje? Ach Andrzej Bała na pewno, jak każy student malarstwa, jak każdy dojrzały artysta, jak każdy miłośnik=podpatrywał, jeżdził po muzeach, otaczał się reprodukcjami. Do grona nie bez kozery wymienionych przeze mnie artystów można dołączyć Jerzego Nowosielskiego, Kazimierza Mikulskiego, Andrzeja Wróblewskiego<głównie od”ukrzesłowień”> zeby dopełnić miarkę fascynacji malarza.
I teraz pytanie: dobrze
a skąd się wzięła technika? Tego się nie da podpatrzeć, to trzeba ćwiczyć No
właśnie! Kiedy Andrzej Bała ćwiczył specjalny sposób zestawiania sciszonych
czerwieni, tych z chłodniejszych kraplaków, z perłowymi tonami i z pysznym kobaltowym,
wpadającym w fiolet błekitem. Jak doszedł do takiego opanowania konturu, żeby
nie był druciany, a jeszcze ponad to określał przestrzenność malowanej formy!
Jak do licha to robi, że jego obrazy olejne mają matową lecz nie do końca suchą szlachetną powierzchnię? A kiedy doszedł do momentu świadomości że synteza,wyrzucanie rzeczy zbędnych, jest jednym z najważniejszych składników dobrej kompozycji? Czy to możliwe, Zeby całymi latami bez farb i pędzli tylko w myślach wiczył dukt pędzla i malując w powietrzu wymierzał proporcje?
Jak do licha to robi, że jego obrazy olejne mają matową lecz nie do końca suchą szlachetną powierzchnię? A kiedy doszedł do momentu świadomości że synteza,wyrzucanie rzeczy zbędnych, jest jednym z najważniejszych składników dobrej kompozycji? Czy to możliwe, Zeby całymi latami bez farb i pędzli tylko w myślach wiczył dukt pędzla i malując w powietrzu wymierzał proporcje?
Fenomen, zagadka, fakt.
Tajemnicy pewnie nikt nie zna, łącznie z samym artystą, którego niekiedy talent
bierze pod rękę. W rezultacie Andrzej Bała oddaje i nam trochę swojego szczęścia.
Maluje obrazy bez śladu pretesji, jasne, przyjazne, ładnie patrzące na widza.
Kraków 19 maja 1999
Marek Sołtysik
0 comments:
Post a Comment